X-Games 13


Stylowy Lazy Boy

W sobotę 8 sierpnia 2007 odbywa się 13 edycja X-Games. To najbardziej prestiżowe zawody sportów ekstremalnych na świecie. Być na X-Games dla znaczy dla mnie tyle samo co dla fanów piłki nożnej obejrzeć na żywo finał mistrzostw świata. X-Games to niepowtarzalny klimat. W tym roku zawodnicy pokazują wiele nowych tricków, dotychczas niespotykanych na oficjalnych zawodach. Mnie interesuje najbardziej vert skateboarding, vert BMX oraz oczywiście motocross (rozgrywane są trzy różne konkurecje motorowe: SuperMoto, Moto-X racing i oczywiście FMX).

Na halfpipie z deskorolką szaleje Shaun White. Perfekcyjnie wykonuje tricki, które poza nim potrafi wykonać tylko kilka osób na świecie. Nawet czteroletnie dzieci kojarzą Shauna. Jeden chłopczyk na widok ubranego w zielony t-shirt zawodnika pyta taty: "Daaadddy… is that Shaun?"

Zawodnicy z niesamowitą precyzją wykonują tricki takie jak 900-tka, wielki McTwist, czy transfer między dwoma rampami ze spinem i nosegrabem. Niestety spóźniamy się na BMX park, ale udaje się zobaczyć finały na rampie. Raczej nie znane mi nazwiska, ale tricki do tego stopnia konkretne, że domyślam się, że to ścisła światowa czołówka. Jeden zawodnik po raz pierwszy w historii wykonuje 900 to 900, czyli przepiękne dwa i pół obrotu na jednej ścianie rampy, po czym ten sam obrót na drugiej ścianie. Pewien Chilijczyk prawie wykonał tripple tailwhip, ale niestety wywrócił się tuż po wylądowaniu. Double flair , czyli podwójny backflip, jak i wiele innych klasycznych trików robi niesamowite wrażenie.


Danie główne to oczywiście to FMX (freestyle motocross). Mój faworyt, Travis Pastrana, niestety przegrywa na freestyle racing, a co mnie zdziwiło najbardziej – odpadł w eliminacjach i w ogóle nie wystąpił w finałach FMX. Świadczy to o wysokim poziomie zawodów. Podczas eliminacji każdy dopuszczony zawodnik osiąga przynajmniej poziom Travisa z ubiegłego roku. Wygrał Adam Jones, który w zeszłym roku zajął drugie miejsce. Dzień wcześniej próbował wykręcić double backflipa na best trick festival. Podczas finałów standardem stały się już lazyboy flip, superflip i 360-tka na motorze. Każdy skok to przepiękne supermany, kiss-of-death i cliffhangery w przestworzach. Totalnym szokiem jest trick o nazwie cliffhanger flip, czyli pionowe stanie nogami na kierownicy podczas wykonywania backflipa. To już zaprzecza to grawitacji, ale jednak to możliwe.

Miało miejsce parę wypadków, niedolot przy backflipie, ktoś wjechał w kamerzystę, wielki upadek Jake Brown’a z kilkunastu metrów po wybiciu się z quarterpipe’a na deskorolce. Na szczęście bez ofiar. Co by tu więcej mówić – zobaczyć jednego dnia występy Shauna White’a i Travisa Pastrany to prawdziwa uczta, na pewno warta $25.