Krajobrazy na pustyni Atakama

chile-224

Północny rejon Chile obfituje w niezwykłe miejsca stworzone przez naturę. Po kilku dniach przeprawy przez najdłuższy kraj świata dojeżdżam razem z Dorotą i Światkiem do San Pedro de Atacama. Pobyt w tym pustynnym mieście położonym tuż przy boliwijskiej granicy łatwo wypełnić atrakcjami. Zreflektowałem się, że minęły już prawie 3 lata od mojej ostatniej podróży w rejonie Altiplano. Tym razem z entuzjazmem wyczekuję poznania cudów natury w wersji chilijskiej.

chile-153 chile-156

Przygodę rozpoczynamy od Laguna Miñiques i Laguna Miscanti. To dwa lekko słone jeziora wysokogórskie, które zostały rozdzielone przez lawę po erupcji wulkanu Miñiques. Krajobraz całego rejonu został ukształtowany na przestrzeni wieków przez wulkany Chiliques, Cerro Miscanti i inne położone w okolicy wulkany.

chile-183 chile-190 chile-195 chile-210

Odwiedzamy jezioro Tuyajto położone na wysokości 3800m. Jak wiadomo, na pustyni Atacama parowanie zdecydowanie przewyższa opady. A więc, podobnie jak w przypadku Salar de Uyuni, rozpuszczone w wodzie związki mineralne w pewnym momencie stają się roztworem nasyconym, a przy zmianach temperatur i dalszym odparowywaniu cześć soli i minerałów krystalizuje pozostawiając charakterystyczną mozaikę z solnych wieloboków.

chile-225 chile-226

Te nietypowe warunki przyrodnicze wpływają też na kulturę i tradycję lokalnych mieszkańców. W wiosce Toconao znajduje się mały kościółek z pokryciem dachowym z drewna kaktusowego. To wyjątkowy gatunek kaktusa, bo rośnie zaledwie 1 metr na 100 lat. Dodatkowym utrudnieniem jest fakt, że roślina uważana jest za świętą, więc nie może zostać ścięta. Trzeba cierpliwie czekać aż uschnie, aby wykorzystać budulec do dokończenia budowy dachu. Wedle ostatnich szacunków potrwa to jeszcze 500 lat.

chile-229 chile-260 chile-262

Inne z odwiedzanych przez nas miejsc nazywane jest Piedras Rojas (z hiszp. czerwone kamienie). To błękitne jezioro otoczone czerwonymi skałami, które kolor zawdzięczają wysokiej zawartości żelaza.

Poszukując mieszkańców pustyni przemieszczamy się po Los Flamencos National Reserve, parku narodowym o powierzchni 740km^2. Szczególnie ciekawa jest sekcja Soncor, obejmująca między innymi jezioro Laguna Chaxa. To teren położony na wysokości 2300 metrów, w większości pokryty skorupą solną i nasyconym roztworem minerałów. Miejsce to upodobały sobie flamingi.

chile-233 chile-240 chile-252

Spotkamy tu wszystkie odmiany występujące w Chile: flamingi chilijskie, andyjskie i krótkodziobe (James flamingo). Flamingi spędzają całe dnie na przyglądaniu się turystom, a także frywolnie i z pełną gracją brodząc w tutejszych alkalicznych solankach w poszukiwaniu pożywienia.

Przemierzając pustynię można dostrzec drobne krzewy i mchy. To pokarm dla wikunii, roślinożernych zwierząt przypominających małe wielbłądy, które przystosowały się do tutejszych warunków. Wikunie są blisko spokrewnione z gwanako i lamą, a rozróżnienie ich wymaga praktyki. Podobnie jak w przypadku flamingów.

chile-323 chile-266 chile-269 chile-277

Z innych mieszkańców pustyni wymienić należy vizcacha. To rodzaj gryzonia z rodziny szynszylowatych. Kilkukrotnie spotykamy też zorro culpeo – lisa andyjskiego.

Wracamy do bazy – tj. do San Pedro de Atacama. Po rytualnym piwie Escudo i lampce wina, postanawiamy wyjść poza miasto w poszukiwaniu gwiazd. To okazja, aby wykonać kilka zdjęć nieba, bo atmosfera nad pustynią Atacama jest najbardziej przejrzysta na świecie.

chile-284

O 4:30 rano wyruszamy na Tatio Geysers. El Tatio to najwyżej położone pole gejzerowe na świecie. Na wysokości 4320 metrów znajduje się ponad 80 aktywnych gejzerów dających temu miejscu dodatkowy status największego skupiska gejzerów na półkuli południowej. Uwielbiam te statystyki! Dodam więc, że średnie erupcje mają wysokość około 75 centymetrów, ale zdarzają się  także 6-cio metrowe.

chile-290 chile-292

chile-305 chile-315

Jesteśmy przed pierwszymi promieniami słońca, jest około -5 st. Celsjusza, odczuwalne dużo mniej ze względu na wilgoć. Zimne powietrze pod natłokiem przebijającej się gorącej pary ogrzewa się. Spacerując tuż pomiędzy gejzerami robi się trochę cieplej, ale trzeba uważać, aby do któregoś nie wpaść i nie zaliczyć niechcianej kąpieli w bulgoczącej 85-90 stopniowej wodzie.

chile-336

Krótko po świcie temperatura powietrza wzrasta i zamarznięte błoto zaczyna się roztapiać. Tymczasem zawijamy w stronę prawdziwie naturalnych, gorących źródeł. Zdejmujemy buty i szybko przekonujemy się, że trzeba niezwykle uważać stąpając po bagnistym dnie, aby się nie poparzyć. To miejsce, gdzie zimna woda miesza się z 80 stopniową wodą podziemną. Mimo starań i tak się poparzyłem (na szczęście ból ustał po 2 dniach), ale to i tak nie najgorzej – młoda dziewczyna z naszej grupy musiała zostać odwieziona do lekarza. Równowagę temperaturową i relaks da się osiągnąć w wodzie do około 37-40 C, odrobinę cieplej i już jest zbyt gorąco.

chile-357 chile-365

W drodze powrotnej zatrzymujemy się na przechadzkę wzdłuż Cactus Valle, wydrążonego przez rzekę kanionu porośniętego kaktusami. Tego się nie spodziewałem, ale to prawdziwa rzeka. Jak widać, jest to możliwe nawet w rzekomo najbardziej suchej części naszego globu.

Późne popołudnie to pora, aby zobaczyć zachód słońca w Valle de la Luna. Wybieramy się tam na długi spacer wzdłuż punktów widokowych. Obserwując wydłużające się cienie i wsłuchując się w szum wiatru, wyczekujemy momentu, aż słońce ostatecznie schowa się za górami.

chile-373 chile-377 chile-378 chile-379 chile-380 chile-383 chile-384

Nastaje noc. Zbliża się nasze spotkanie z astronomem i gwiazdami. W umówionym punkcie pojawia się samochód terenowy. Okazuje się, że kierowca omyłkowo taranuje bramę wjazdową, a następnie po czterokrotnej próbie nie udaje mu się wyjechać z podjazdu, nawet z pomocą hamulca ręcznego. Coś jest nie tak również z błędnymi oczami naszego kierowcy. Na szczęście astronom zorientował się, że coś idzie nie zgodnie z planem i osobiście przyjechał po całą grupę.

I tak rozpoczyna się wesoły wieczór z teleskopami i chilijskim winem. Liczy się pierwsze, a może jednak drugie wrażenie? Astronom jest specyficzny i przezabawny, a jego pulsująca czerwona dioda na czole sprawia, że wygląda jak postać z komiksu opowiadająca anegdotki o układzie słonecznym i wszechświecie.

Mylnie oczekiwałem, że gwiazdy da się zobaczyć w znacznym powiększeniu przez teleskop, ale jednak to nie ten rząd odległości. Z pomocą teleskopu i idealnie przejrzystego nieba widać natomiast drogę mleczną i mnóstwo gwiazd, w innym przypadku niewidocznych gołym okiem. Oglądamy kolejne gwiazdy, popijamy doskonale smakujące o tej porze czerwone wino i tak mija nasz astronomiczny wieczór.

O poranku ponownie rozpoczynamy przeprawę przez pustynię. Dojeżdżamy do Calama. To prężne miasto, którego ekonomiczna siła zawdzięczana jest – i tu nie będzie zaskoczenia – wydobyciu miedzi. W mieście tym stawia się nawet pomniki górnikom, naturalnie – z miedzi.

Przejeżdżamy przez Sierra Gorda. To zadbane małe miasteczko. Jest kilka sklepów, plac, jako uniwersalne miejsce spotkań i dużo pracowników kopalni sprawiających wrażenie jakby pracowali na 4 zmiany. To tutaj polski KGHM zaangażował się w inwestycje w wydobycie miedzi. Prawdę mówiąc, cały rejon to jedna wielka kopalnia miedzi!

Inna miejscowość, w której się zatrzymujemy to Copiapó. W położonej niedaleko kopalni miedzi i złota San Jose 5-go sierpnia 2010 miał miejsce wypadek, w którym 33 górników zostało zasypanych i odciętych od świata. Górnicy, obecnie nazywani „trzydziestką trójką” (Los 33), zostali uwięzieni na głębokości 700 pod ziemią i około 5 kilometrów od wejścia do kopalni. Akcja ratunkowa trwała 69 dni – łut szczęścia sprawił, że wszyscy przeżyli.

Chińczycy ku upamiętnieniu wydarzenia wybudowali 40 tonowy, wysoki na 12 metrów pomnik dedykowany pokojowi na świecie, który również warto zobaczyć – ze względu na upamiętnienie wyjątkowego wydarzenia, a także na fakt, że nie został wykonany z miedzi.

chile-391