Taki Singapur

Singapur to mocno ściśnięta metropolia. Położenie na wyspie sprawia, że dalsza ekspansja jest niemożliwa. Jedyne co pozostaje to zagęszczać istniejącą przestrzeń. Widoczne to jest również po przybyciu do hostelu Central 65. Ceny nieruchomości są tu horrendalnie wysokie (mam tu na myśli kwoty rzędu € 15000 € za metr kwadratowy), więc aby móc zaoferować budżetowe rozwiązania właściciele hosteli zaczęli oferować pokoje wypełnione jednoosobowymi kapsułami. To ciekawe rozwiązanie, przypuszczam, że inspirowane układem skrytek w kostnicy. W każdym razie sprawdza się doskonale. Każdy ma swoją kapsułę wystarczającą na wyprostowanie nóg, jednego łokcia oraz ewentualnie podłączenie telefonu do ładowania. Nie marnując czasu wrzucamy rzeczy do kapsuły i wsiadamy w metro. Po wcześniejszych doświadczeniach z Abu Dhabi, powiedziałbym, że przemieszanie się po Singapurze jest jak bajka i można to robić nawet z zamkniętymi oczami. To bardzo proste. Gdy otwieram oczy, patrzę, a tu China Town. Wysiadamy więc na wspaniałe chińskie jedzonko.
Singapur to bardzo kosmopolityczne i multikulturowe miasto. Singapurczycy to przedstawiciele trzech głównych grup etnicznych: Chińczyków, Malezyjczyków i Hindusów. Wniosek z tego taki, że tak naprawdę nie ma tu kogoś takiego jak „Singapurczyk”. Cztery dominujące religie: buddyzm, chrześcijaństwo, islam i hinduizm potrafią wspólnie funkcjonować – nawet na tak ograniczonej przestrzeni. W zasięgu krótkiego spaceru można zobaczyć cztery różne świątynie. Świątynia buddyjska „Buddha Tooth Relic Temple” to czteropoziomowa budowla z windą, tarasem na dachu i muzeum dla odwiedzających. Sri Mariamman Temple to świątynia hinduska, a Jamae Mosque to pomołony tuż obok meczet. W każdej ze świątyń kobiety obowiązuje inna kreacja i Ela zwinnie się przebiera, aby nadążyć nad zmieniającymi się trendami w modzie proponowanymi przez poszczególne religie. Spacerujemy po Orchard Road, jednej z głównych ulic, na której znajduje się nieskończona ilość centrów handlowych, restauracji, kawiarni, hoteli, banków i innych dobytków. Dominuje tu wysoka zabudowa, a rzadko spotykana otwarta przestrzeń jest bezcenna.
Prawdziwa potęga kapitalizmu znalazła swoje miejsce wokół Marina Bay. Przed nami ikona współczesnej architektury i dominacji myśli człowieka na pozornie sprzecznymi prawami fizyki. Singapur jest jedną z ostatnich światowych jurysdykcji poważnie traktujących tajemnicę bankową , więc napływające do Singapuru gigantyczne strumienie pieniędzy znalazły swoje urzeczywistnienie. To trzeci najdroższy budynek świata, którego koszt budowy szacuje się na 5.5 miliarda dolarów. Przed nami Marina Bay Sands.
W dolnej części budynku znajduje się centrum handlowe, stąd możemy przejść do otwartego lobby hotelowego lub pojechać windą na samą górę. Taras, przypominający gigantyczną deskę surfingową łączy trzy wieże. Na tarasie znajduje się kasyno, restauracje, bary i „infinity pool” – basen z brzegiem na skraju budynku. Kolejnym faktem działającym na wyobraźnię jest fakt, że kasyno umieszczone tarasie tego budynku ma większe obroty niż wszystkie kasyna z Las Vegas. Piwo z widokiem na miasto o zachodzie słońca smakuje tak, jakby było warte jeszcze więcej niż już zdecydowanie wygórowana cena.
Dochodzimy do Gardens By the Bay. To strefa rekreacyjna zajmująca ponad 100 hektarów. Sto hektarów tej niemalże bezcennej ziemi!!!
Po chwili zapominam, że gdzieś obok jest prężna metropolia. Wchodzimy na zawieszoną w powietrzu trasę Skyway, skąd rozpościera się widok na ogrody, konary rozświetlonych pięćdziesięciometrowych super-drzew i potężne trzy wieżę z deską na dachu w tle. Punktualnie o 19:45 rozpoczyna się koncert przy Gardens by the Bay. To jeden z dwóch codziennych spektakli (kolejny o 20:45). Całe zjawisko przypomina niesamowity pokaz świetlnych fajerwerków w futurystycznym świecie, a atmosfery dodaje idealnie dopasowana muzyka. Spacerując wokół zatoki panorama miasta zmienia się i wygląda inaczej wraz ze zmieniającym się kątem patrzenia. Tego wieczoru spotykamy kolejne ciekawostki architektury. Museum of Art Science to budynek w formie otwartej półkuli. Tuż obok zwodzone boisko piłkarskie Floating Platform. Zatrzymujemy się w Makansutra Gluttons Bay. To otwarty market street foodowy, dobre miejsce by zatrzymać się i zjeść coś z azjatyckich przysmaków na kolację. Prawie kończąc pętlę wokół zatoki dochodzimy do punktu widokowego przy Merlion Park. Tu znajduje się statuetka Merlion, skrzyżowanie syreny ze lwem, symbolu i jednej z częściej odwiedzanych atrakcji turystycznych w mieście. W drodze powrotnej przechodzimy obok Fullerton Hotel, uznanego za jeden z najbardziej luksusowych hoteli w Singapurze, a następnie wracamy…. do swoich kapsuł w Central 65. Po takim dniu śnią się tylko kasyna i wielkie deski surfingowe. Będąc w Singapurze warto też odwiedzić Botanic Gardens, ogrody botaniczne wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Wstęp do głównej części ogrodu jest bezpłatny, a za drobną opłatą można dostać się do którejś z „sekcji premium”. Wchodzimy do National Orchid Garden, największego na świecie ogrodu z orchideami z kolekcją ponad 1000 gatunków storczyków oraz 2000 hybryd z innymi gatunkami. Historia Botanic Gardens sięga 1928 roku, czyli czasów, gdy Singapur jeszcze nie istniał jako państwo. Inne sekcje to Healing Garden (z roślinami leczniczymi), Fragrance Garden (z roślinami zapachowymi), jest też ogród z roślinami trującymi i sporo innych. Z ogrodów wyruszamy na wyspę Sentosa. Czy wspominałem coś o najdroższych budowlach świata? Koszt budowy położonego tutaj Resorts World Sentosa szacowany jest na 6 miliardów dolarów, a więc przewyższa pod tym względem Marina Bay Sands i zajmuje pozycję numer dwa w światowym rankingu. Teraz już zdradzę, że niestety ale numer 1 nie należy do Singapurczyków. Najdroższa inwestycja świata to ultraluksusowy kompleks hotelowy Abraj Al Bait w Mecce w Arabii Saudyjskiej. Sentosa Island to gigantyczny park rozrywki. Są tu hotele, atrakcje turystyczne i centra handlowe. Można by tu pewnie spędzić parę tygodni, ale my mamy tylko jeden cel. Odwiedzić drugie największe akwarium na świecie. South East Asia Aquarium.

W objętości wody 45 milionów litrów znajduje się ponad 800 gatunków i łącznie 100 tysięcy stworzeń wodnych w dziesięciu różnych symulowanych strefach klimatycznych. Marine Life Park szczyci się największym panelem obserwacyjnym o wymiarach 36 x 8 metrów, który ma szkło o grubości 70cm i odwiedzającym daje poczucie bycia na dnie oceanu. Ach te rekordy… Singapur to państwo-miasto, łączy w sobie dzielnicę biznesową i finansową, wyspę rozrywkową, parki i zielone przestrzenie, a dużo przemysłu, stocznie i historycznie największy na świecie terminal kontenerowy (do 2010 roku, kiedy Shanghai przejął koszulkę lidera). Bezobsługowym metrem dojeżdżamy na Little India – pora zjeść coś hinduskiego dla odmiany. Przed nami długi wieczór poznawania Singapuru w nocy i jeszcze dłuższy powrotny spacer.
A już jutro pobudka i wyjazd na wyspę Batam, skąd rozpocznie się indonezyjska przygoda na Sumatrze. Ale do Singapuru jeszcze wrócimy…!