Nikaragua and chicken buses

Nikaragua

Niezawodny chicken bus

Zatrzymujemy się na około kilometr przed granicą. Idziemy pieszo, pada deszcz i jest już ciemno. Ledwie widać głębokie kałuże na pełnej dziur drodze. Strefa przygraniczna po zmroku jest niebezpieczna, ale my musimy w jakiś sposób opuścić Honduras. Powinniśmy cały odcinek rozłożyć na dwa dni, aby granicę przekroczyć jeszcze za dnia. Szczególnie pamiętając o tym, że w Ameryce Środkowej przejścia graniczne często są zamykane w godzinach wieczornych. Całkowicie przemoczeni podchodzimy do jedynego widocznego posterunku granicznego, a tam ani żywego ducha. Kawałek dalej dostrzegamy drugą budkę. Tym razem celnik nas odprawia i podbija paszporty. W Nikaragui łapiemy sie na ostatni autobus na południe w stronę Chinadega. Ze względu na rabunki, porwania i kradzieże dokonywane przez lokalne grupy przestępcze, raczej odradza się podróżowanie po zmroku. Nie mamy jednak wyboru.

Mimo tej scenerii, nieznajomi i podejrzani współpasażerowie, puste drogi, ciemno, ulewa jak sto pięćdziesiąt, ostre i niebezpieczne zakręty, całkowity brak oświetlenia na ulicy – jedziemy. Część osób lekko przysypia, w pewnym momencie pojazd się zatrzymuje. Słyszę tylko niezrozumiałe głosy dobiegające z zewnątrz. Wycieram zaparowaną szybę i przez na wpół otwarte okno dostrzegam człowieka z karabinem w ręku. „No nieźle… i co teraz?…” – pomyślałem. Na szczęście okazuje się, że to tylko rutynowa kontrola drogowa. Dalej jedziemy już bez zakłóceń.

Odrestaurowana katedra w Granadzie

W León brak miejsc do spania. Obchodzimy wszystkie zakątki miasta, aby w końcu poszukiwań trafić do zabitego na trzy spusty hostelu w odizolowanej części miasta. Szczęście nam sprzyja, bo jak się okazuje miejsca są, a w dodatku jesteśmy jedynymi gośćmi tej nocy. Dostrzegam portret Jana Pawła II, to jedyny plakat wiszący na tych popękanych, bladych ścianach z odpadającym tynkiem. Rozmowa z hiszpańskojęzycznym gospodarzem daje mi do zrozumienia jak duże znaczenie dla ludzi zamieszkujących te tereny ma życie religijne. Przesympatyczny gospodarz z pamięci wymienia daty pielgrzymek papieża do Nikaragui, do Polski oraz datę jego śmierci.

Idziemy wyłożoną kamieniami prostą ulicą, na odległym horyzoncie widać czuwający nad miastem wielki wulkan. Jemy obiad w zatłoczonej jadłodajni przy targowisku, kupujemy kilka różnych gatunków bananów jako deser, a na dokładkę odwiedzamy jeszcze ciastkarnię z domowymi wypiekami.

Następnie kierujemy się w stronę dworca i wsiadamy do kolorowego, wyeksploatowanego autobusu szkolnego, który . W Stanach stał się bezużyteczny, tu jednak, po przejściu tysiąca napraw, odnalazł miejsce i sposób na spędzenie zasłużonej emerytury. Spragnieni fal jedziemy nad wybrzeże podzwrotnikowego Pacyfiku. Odległość 11 mil pokonujemy w niecałe pół godziny.

Znajdujemy się na ciemnej, piaszczystej plaży. Bardzo ciepła woda i wysokie fale o długim okresie. Warunki doskonałe na surfing, ale niestety nie ma tutaj żadnej wypożyczalni. W zasadzie to nic tu nie ma. Cała nadmorska osada jest opustoszała. Bary plażowe sprawiają wrażenie przygotowanych na duży ruch, którego zdecydowanie o tej porze roku (wrzesień) nie ma, więc stoją puste. Na najbliższe kilka godzin miejsce to staje się naszą dziką plażą przeznaczoną na zabawy na falach. Uczulam, aby w takich miejscach (brak służb ratunkowych, duże fale i nieznany typ wybrzeża) zwracać szczególną uwagę na godziny odpływu oraz miejsca występowania bardzo niebezpiecznych porywistych prądów tzw. rip currents.

Przygotowania do obchodów Dnia Niepodległości

Granada jest nieco mniejsza od León. To bardzo przytulne, ciepło witające przyjezdnych, kolonialne miasteczko usytuowane tuż nad Lago de Nicaragua, największym jeziorem w Ameryce Środkowej. Jezioro to doczekało się nawet krążących wokół legend, mniej lub bardziej zweryfikowanych, ale jedna z nich głosi, że Lago de Nicaragua to jedyny na świecie habitat rekinów słodkowodnych.

W centrum Granady znajduje się obszerny plac. W miejscu tym odbywa się większość wydarzeń z życia kulturalnego miasta: występy, uroczystości, pokazy lokalnej tradycji i sztuki. W połowie września udaje nam się trafić na rocznicę obchodów uzyskania niepodległości Ameryki Środkowej od Hiszpanii (15 września 1821). Towarzyszy temu tradycyjny bieg z pochodnią przez całą Amerykę Środkową, zahaczający także o Granadę. Ceremonia składa się z występu bębniarzy, defilady uczniów, tańców, śpiewów i pokazów różnych ulicznych artystów. Miasto tętni życiem całą dobę.

Uroczystości na placu to także okazja zarobku dla ulicznych sprzedawców. Moje ulubione dwa dania to chrupiący kurczak z ryżem, zawinięty w tortilli i smażony w głębokim oleju (obrzydliwie tłuste!) oraz gotowane gniecione ziemniaki z surówką na ostro zawinięte w liściu palmy.

Osada nad rzeką

Wulkany tworzą kratery, jeden z nich to właśnie Laguna de Apoyo. Jedziemy tam, aby zobaczyć powstałe w naturalny sposób jezioro we wnętrzu krateru. Ta bardzo wyciszona enklawa z każdej strony zamknięta jest bujnym pasem zieleni. Na miejscu do dyspozycji mamy dryfującą w zatoce kładkę, z której skaczemy do wody. Pływamy kajakami, beztrosko nurkujemy, aż do momentu pojawienia się na horyzoncie i zmierzającej w naszą stronę burzy. Na szczęście burza trwa zaledwie pół godziny. Szaleństwa w błękitnej lagunie trwają dalej.

Ostatnie kilka dni podróży owocuje zawarciem sporej ilości ciekawych przyjaźni. Sprzyja temu otwartość ludzi, która tu jest czymś naturalnym. Podróżnicy z różnych części świata, kontaktowi mieszkańcy Granady, całodobowe bary i rozpalające, porywające rytmy muzyki latynoamerykańskiej powodują, że całkowicie tracę rachubę czasu. I nie wiedzieć kiedy, trzeba opuścić to urocze miejsce.

Gorące rytmy Nikaragui

Parę ciekawostek:

  • w Granadzie po raz pierwszy spotkałem się z lokalem czynnym 24 godziny na dobę
  • podczas trwającej całą dobę happy hour w barze Mi Tierra w Granadzie możemy kupić litr brazylijskiego piwa za dolara
  • najpopularniejsze lokalne piwa to Tona (ciekawy, oryginalny smak) i La Victoria
  • Nikaragua specjalizuje się w produkcji bardzo dobrego rumu – jest to też jeden z głównych produktów eksportowych

Cuanto cuesta?

obiad na targowisku w Granadzie, do wyboru do koloru $1.5-$2
ryż z kurczakiem w tortilli zapiekany w głębokim oleju: $0.6