Na łonie przyrody w Luksemburgu

Patrząc na mapę Europy, Luxemburg raczej nie rzuca się w oczy. Prawie połowę spośród pół miliona mieszkańców tego niewielkiego państwa stanowią imigranci. Odnoszę wrażenie, że Luksemburg powszechnie kojarzy się z unikaniem podatków, dużą ilością instytucji finansowych i wirtualnych siedzib globalnych korporacji. W kraju tym zarejestrowanych jest blisko 150 różnych banków, które posiadają aktywa o wartości około 750 miliardów euro i 300 miliardów euro w depozytach pieniężnych klientów. Na temat tworzenia sprzyjającego środowiska do unikania opodatkowania są różne zdania, ale prawdą jest, że małe państwa wobec ograniczonych możliwości rozwoju infrastrukturalnego uderzają w sektor usług, aby zachęcić zagranicznych inwestorów.

Gdy jakiś czas temu wpadła mi w ręce ulotka pt. „Hikes in Luxembourg” w pierwszym momencie lekko mnie to rozbawiło. Zapamiętałem, aby w przyszłości to zweryfikować i zbadać, czy do Luksemburgu warto przyjechać tak po prostu, turystycznie. Nie minął rok i trafiłem tutaj z kumplem Chrisem – tym razem zamiast Boliwii i Myanmaru, umówiliśmy się na małego tripa po trzecim kontynencie – Europie.

Po szybkim rekonesansie okazuje się, że w Luksemburgu nie brakuje małych urokliwych mieścinek otoczonych leśnymi szlakami, z których bez problemu można trafić w odludne miejsca.

Jednym z takich miejsc jest Clervaux. To niewielkie miasteczko z trzech stron otoczone rzeką Clerve. Nad kamiennymi zgrabnymi zabudowaniami miasta dumnie wnosi się zabytkowy kościół i zamek. Na tym etapie podróży nie udało nam się jeszcze do końca rozszyfrować, jakim językiem posługują się Luksemburczycy. To mały kraj, ale posiada kilka dialektów i ostatecznie nie wiadomo czy to Francuski czy Niemiecki czy coś jeszcze innego, ale dla ułatwienia pomysłowi mieszkańcy w roku 1984 nazwali ten język po prostu luksemburskim lub „Lëtzebuergesch” po luksembursku.

Nie omieszkaliśmy też odwiedzić stolicy, czyli Luxembourg City – okazało się, że mieszka tutaj Amalia, moja dawna koleżanka z dzieciństwa. Dobrze trafiliśmy i wieczorem lądujemy na imprezie muzyki elektronicznej w filharmonii w szykownej dzielnicy Kirchberg.

W ramach nieustających przygotowań do kilku biegów górskich codziennie staramy się znaleźć ciekawe miejsca do pobiegania. Szczególnie polecam dolinę Mullerthal obfitującą w widokowe szlaki prowadzące wzdłuż rzeki, przez pagórki i wśród skałek. Na koniec udanego dnia pozostaje tylko wypić lokalne piwo Diekirch, poczekać, aż w środku ciepłej letniej nocy pojawiają się świetliki i nastanie pełen spokój. Aż trudno uwierzyć, że znajdujemy się w Luksemburgu!