Azjatycka kuchnia w Vancouver

Kanadyjska kuchnia prosto z Azji


Przyprawy, zioła i korzenie na Chinatown

Mnóstwo sklepów, restauracji i barów, tak jak w każdym większym mieście. Małe klitki i gigantyczne centra handlowe. Majętni Azjaci z Hong-Kongu rozpoczęli parę dekad temu masowe kupowanie apartamentów. Przyczyniło się to do boomu rynku nieruchomości. Silna imigracja i intensywne działania adaptacyjne napływowej ludności na przestrzeni ostatnich lat doprowadziły do stanu, który można określić tylko w jeden sposób. Całe miasto zostało zdominowane przez Azjatów.

To oczywiście ukształtowało lokalny rynek usług i handlu detalicznego. W typowym food court po wejściu do centrum handlowego znajdziemy kilkanaście różnych barów i restauracji oferujących najróżniejsze potrawy kuchni azjatyckiej. Mało tego, liczne azjatyckie knajpki są naturalnie wkomponowane w uliczny krajobraz na każdej z dzielnic. Są tu nawet azjatyckie centra handlowe!

Trzeba miesięcy, aby poznać wszystkie spotykane tutaj smakowitości. Przed wizytą w Vancouver byłem zdania, że kuchnia azjatycka dzieli się na chińską, japońską, tajską i hinduską. Od dziś sushi to tylko tradycyjne wydanie z wasabi i sosem terryiaki. Istnieją dziesiątki wariacji sushi. O odmianach azjatyckich potraw można napisać osiem ksiąg i będzie to dopiero jedna trzecia potencjalnego jadłospisu. Znajdziemy restauracje serwujące wietnamskie, koreańskie, birmańskie, północno- i południowoindyjskie, a nawet laotańskie dania narodowe.

Z ciekawszych wynalazków należy wymienić kimchi. Jest to koreańska potrawa, składająca się z fermentowanych warzyw, głównie kapusty kiszonej i papryki chilli. Bardzo ostra! Znajomy z Seulu wspomina, że kimchi oryginalnie przechowywane było w chłodnych miejscach, czyli na przykład zakopywane w ziemi. Dziś każda szanująca się koreańska rodzina ma w domu dwie lodówki – podstawową i drugą przeznaczoną do przechowywania kimchi.

Inna ciekawostka. Bubble tea to jogurt pochodzenia tajwańskiego przygotowywany na zamówienie (o wybranym smaku) z małymi kuleczkami skrobiowymi Tapioca, otrzymywanymi z korzenia manioku (w smaku zbliżone do nasion rośliny strączkowej). Jogurt wraz z kuleczkami na dnie pijemy za pomocą specjalnych szerokich słomek.

Prawdziwe skarby znajdziemy na targowiskach Chinatown. Najróżniejsze kłącza, zioła, korzenie, suszone ryby, jeżowce, owoce nieznanego pochodzenia i bardzo ostre przyprawy. Wszystko z nutką tajemniczości.

Kanada dużo zyskuje pod względem kulinarnym dzięki obecności przybyszy z Azji. Istnieje uzasadnione ryzyko, że gdyby nie Azjaci, pozostałoby biesiadowanie przy herbacie w typowo angielskim stylu fish & chips.

październik 2007